W obecnych czasach coraz cześciej zwracamy uwagę na składy kosmetyków. Fakt ten wynika ze świadomości, że to, co serwujemy naszej skórze, ma realny wpływ na jej kondycję.
Pracując na codzień w salonie staramy się uświadamiać Was, że niektóre produkty nie nadają się do częstego użytku. Czasami przez zakup jakiegoś drogeryjnego szamponu fundujemy sobie podrażnienia, łupież czy tez różne stany zapalne, które w późniejszym czasie mogą być trudne do wyleczenia. Warto wspomnieć o tym, że stan naszej skóry głowy jest bardzo ważny dla kondycji naszych włosów. Pojawia się zatem pytanie, jakich składników w szamponach unikać i dlaczego?
Czarna lista:
- Formaldehyd. To jedna z najbardziej niebezpieczniejszych substancji, jest to znany czynnik rakotwórczy, który jest wchłaniany przed skórę do naszego organizmu. Uwalniacze formaldehydu maja rożne nazwy i nie zawsze jest jasne pod jaka nazwa figurują w składzie, jednakże najczęściej znajdziemy je jako quaternium-15.
- Laurylosiarczany sodu lub amonu (ammonium lauryl sulfate or sodium laureth sulfate) (SLES). Detergenty, które sukcesywnie i nieodwracalnie uszkadzają mieszki włosowe, co oznacza że wspierają proces łysienia, rozpuszczają również sebum (naturalny olej skórny) oraz mogą powodować atopowe zapalenie skóry.
- Sodium Lauryl Sulfate (SLS) odpowiedzialny za tworzenie się piany (większość z nas uważa, że bez jej dużej ilości nie otrzymamy czystych włosów, co jest nieprawdą). Jest to kolejny detergent, mający taki sam wpływ jak dwa wymienione powyżej, może mieć właściwości mutagenne i toksyczne działanie na cały ogranizm. Dużej ich ilości powinny unikać osoby ze skórą głowy skłonną do podrażnień. Jeżeli jednak musimy już ich używać to starajmy się je bardzo szybko spłukiwać, by nie pozostawały na skórze przez długi czas.
- Chlorek sodu (sodium chlorine) Powszechnie stosowany w kosmetykach do zagęszczania i pienienia. W rzeczywistości działa bardzo wysuszająco na skórę głowy, u osób z włosami suchymi jeszcze bardziej pogłębia ten efekt i może sukcesywnie przyczyniać się do utraty włosów.
- Glikol polietylenowy (PEG) to kolejny zagęszczacz szamponu. Jest bardzo higroskopijny i dlatego w dużej mierze przyczynia się do wysuszania skóry i włosów.
- Olej mineralny czyli inaczej parafina. Uzyskiwana jest w procesie destylacji ropy naftowej. Może wzmagać przetłuszczanie skóry głowy, pogłębić problemy z łupieżem. Stosuje się ją w kosmetykach do pielęgnacji, ponieważ jest tania. Znacznie lepszym zastępnikiem byłby olej arganowy, którego zawartość w tanich szamponach jest niestety śladowa.
- Zapachy syntetyczne. Komu z nas nie zdarzyło się pokochać jakiegoś szamponu właśnie dzięki zapachowi? Niestety okazuje się, że wszystkie piękne intensywne zapachy nie pochodzą z dobroczynnych dla nas składników. Produkty z „zapachem na etykiecie” zawierają tysiące ukrytych chemikaliów. Przeprowadzone badania mówią nawet o tym, że niektóre z nich negatywnie wpływają na układ rozrodczy.
- Sylikony. Wypełniają pory włosowe, tym samym powodując, że włosy po umyciu są gładkie i błyszczące. Efekty jednak nie utrzymuje się długo, ponieważ sylikony nie zostają usunięte z porów włosowych, ale warstwa ich się pogrubia i włosy zostają nimi „oblepione”, co powoduje ich obciążenie. W niektórych przypadkach zastosowanie sylikonów może być wskazane, ale tylko wtedy, kiedy struktura włosowa jest ekstremalnie uwrażliwiona.
Pojawia się więc pytanie, jakich szamponów używać?
Obecnie pojawiło się na rynku dużo pozycji z przyjaźniejszymi dla naszego zdrowia składnikami. Wystarczy wybierać świadomie i czytać skład produktu. Rady udzielą również nasi styliści podczas wizyty w salonie, dlatego też zapytaj swojego fryzjera jaki szampon jest dla Ciebie odpowiedni, przy czym pamiętaj o tym, że szampon zazwyczaj dobieramy do potrzeb skóry głowy, a odżywki do potrzeb włosów.